Tatarzy, niechciana królowa… i napoleoński żołnierz

Gdyby tak wgryźć się w temat, to pełno jest w naszym kraju legend związanych z Wielką Armią Napoleona. Polacy byli obecni przy francuskim cesarzu przez większą część jego kariery, w chwilach największych zwycięstw i klęsk. Wspomnienie Napoleona pozostawało bardzo żywe w ich pamięci przez cały XIX wiek. Trwa zresztą do dzisiaj.

Dla naszej literatury postać Napoleona i jego żołnierzy jest również wdzięcznym tematem. W popularnej wśród młodzieży książce Kornela Makuszyńskiego pod tytułem ”Szatan z siódmej klasy” pojawiają się postacie dwóch żołnierzy cesarskich, którzy trafili do majątku Bejgoły podczas spektakularnej ucieczki spod Moskwy. Innym przykładem literatury o żołnierzach cesarza jest ”Trylogia napoleońska” autorstwa Wacława Gąsiorowskiego. Składa się ona z trzech tomów, a w pierwszym z nich (pod tytułem ”Huragan”) towarzyszymy głównemu bohaterowi, Florianowi Gotartowskiemu, który dzielnie walczy u boku Napoleona między innymi w bitwie pod Somosierrą, bierze też udział w krwawym oblężeniu Saragossy.

Zamek w Smoleniu

Jak przy tych zagranicznych miejscach swojsko i prawie dziwnie brzmi… Pilica. Tak, tak, mowa o TEJ Pilicy w okolicach Zawiercia, a jeszcze konkretniej o zamku Smoleń, który dumnie króluje nad okolicą ze wzgórza. Będąc tam wiosną czy latem trzeba uczciwie przyznać, że biała bryła zamku cudownie wygląda wkomponowana w otaczającą ją zieleń.

Z zamkiem w Smoleniu związana jest postać Elżbiety z Pilczy, swego czasu najbogatszej panny w Polsce. O rękę dziewczyny, która nie mało że bogata to jeszcze była ładna, dobijał się tłum lepszych i gorszych wielbicieli. W wieku 25 lat Elżbieta była już dwukrotną wdową. Wtedy o jej rękę poprosił Wincenty Granowski, a kiedy i on pożegnał się z tym światem w dziwnych okolicznościach, Granowska stała się bohaterką głośnego skandalu… Wpadła w oko samemu królowi, Władysławowi Jagielle.

Ze wzglę­du na wiek kobiety, a tym sa­mym nie wiel­kie szan­se na u­ro­dze­nie tak o­cze­ki­wa­ne­go przez szlach­tę męs­kie­go po­tom­ka kró­lew­skie­go, moż­ni w więk­szoś­ci po­tę­pi­li zwią­zek kró­la z 45 let­nią ko­bie­tą i de­mon­stra­cyj­nie od­mó­wi­li wzię­cia u­dzia­łu w uroczystościach ślubnych. Szlachta mówiła, że nawet jeśli koronuje się Elżbietę wszystkimi koronami ze skarbca, to i tak nie uznają jej za królową… Można sobie tylko wyobrazić co czuła Elżbieta, która mogła liczyć tylko na swojego męża-króla i dzieci. Bo przecież nie zapomniała o swoim potomstwie które miała z Wincentym, dbając o ich odpowiednie wykształcenie i pozycje na królewskim dworze.

Elżbieta zmarła na gruźlicę (podobno, równie dobrze mógł jej ktoś w tym ”pomóc”) w maju 1420 roku. O tym, że była osoba bardzo ważną w życiu władcy świadczy fakt, że 10 lat później, w Szubinie, Jagiełło nakazał odprawienie mszy za duszę małżonki. Nawiasem mówiąc król, który swoje żony (a miał ich w sumie cztery) najchętniej zostawiał same sobie na Wawelu podczas gdy sam wyruszał w drogę. W tym przypadku było inaczej. Król rzadko rozstawał się z żoną, a jak już to robił, to bardzo szybko wracał stęskniony w jej ramiona. Ewidentnie Elżbieta czymś go do siebie przywiązała. Pozostaje tylko domyślać się czym. Musiała być kobietą ładną i inteligentną. Inna zapewne nie skradłaby serca starego władcy. Być może jej dojrzałość i nieduża różnica wieku również spodobały się królowi.

Malownicze ruiny zamku

Zamek w Smoleniu nie był niestety bezpośrednim świadkiem skandalu obyczajowego z udziałem Granowskiej. Jej syn, Jan herbu Leliwa, doprowadził smoleńskie dobra do kwitnącego stanu. W swoim czasie był jednym z najważniejszych ludzi w Polsce – wojewodą krakowskim.

Już na początku wspomnieliśmy krótko motyw żołnierzy napoleońskich w Polsce. Po klęsce inwazji na Rosję ci, którym udało się przeżyć, zostali zmuszeni do ucieczki. Odwrót spod Moskwy kosztował Napoleona wiele ofiar. Podczas niego tysiące żołnierzy zamarzło bądź padło z głodu, wycieńczenia oraz w wyniku odniesionych ran. Za wycofującą się armią napoleońską podążały wojska generała Kutuzowa.

Studnia na dziedzińcu

Obie armie stoczyły zacięty bój pod Małojarosławcem, po czym Napoleon zdecydował o przeprawie swych wojsk przez rzekę Berezynę. Jednocześnie nakazał przyjęcie bitwy ze zbliżającymi się Rosjanami. Decydujące starcie rozegrało się w dniach 26-29 listopada. Po bitwie resztki Wielkiej Armii na czele z cesarzem rozpoczęły marsz na Wilno, po czym skierowały się na tereny Księstwa Warszawskiego. 5 grudnia w Smorgoniach na Litwie Napoleon przesiadł się na sanie i powrócił do ukochanej Francji. Według źródeł do inwazji na Rosję ruszyło ponad 600 tysięcy żołnierzy. Wróciło 30 tysięcy.

Charakterystyczna cylindryczna wieża widoczna już z daleka

Uciekający żołnierze (historycy twierdzą, że około 50 tysięcy zdezerterowało nie czekając na oficjalny odwrót) chcąc wrócić do domu, do Francji, wybierali drogę przez nasze ziemie (wtedy pod zaborami). Nie byłoby nic dziwnego w tym, że jeden z nich plątał się w okolicach zamku Smoleń. Nie wiadomo jednak co miałby tu robić… W każdym razie wizyta tutaj nie wyszła mu na dobre, ponieważ żołnierz został zamordowany (!), okradziony, a jego bezgłowe zwłoki porzucone u podnóża zamku. Miejscowi znaleźli ciało i pochowali je na cmentarzu. Niestety nie ma ma żadnego oznaczenia, gdzie grób Francuza mógłby się znajdować.

Takie cuda można zobaczyć na zamku 😉

Nie ma grobu, ale jest duch! I to chyba jedyny duch zamku w Smoleniu… Legenda mówi, że czasami w samo południe można zobaczyć na jednej z dróg wiodących do zamku postać idącego bez głowy żołnierza w mundurze francuskim. Inna legenda mówi o Tatarach, których wzięto do niewoli. Studnia, która znajduje się na dziedzińcu zamku, została rzekomo przez nich wykuta. W studni ma znajdować się skarb. Jakby tego było mało, to studnia ma się łączyć z siecią podziemnych korytarzy, które prowadzą do wielu grot rozsianych po okolicy. Oczywiście naukowcy zaglądali do studni, i nie znaleźli ani skarbu, ani żadnych korytarzy.

Dziedziniec zamkowy

Leave a Comment

Translate »