Jurajski rozbójnik

Podania i legendy mówią, że zbójnicy zabierali dobra bogatym, a dawali biednym, co niestety nie do końca było zgodne z prawdą. Często napadnięci mogli padać swoim oprawcom do stóp, wyciągać ręce do nieba, modlić się, a to i tak nie pomagało. Większość zbójników była udręką i trwogą podróżnych, kupców, pasterskich szałasów, wiosek, a nawet mieszkańców pobliskich miast.

Duży wpływ na legendę zbójnictwa miała postać Jury Janosika, który uchodzi za słowackiego bohatera. Janosik ze swoją grupą działał na pograniczu węgiersko-polskim, a ofiarami jego napadów byli głównie kupcy, ale także plebani, posłańcy pocztowi i inne przypadkowe, zamożniejsze osoby. Grabił głównie z myślą o sobie i swoich ludziach, obdarowując okazjonalnie chociażby dziewczęta z okolicznych wsi różnymi zrabowanymi drobiazgami.

Drugim znanym w Polsce dzięki legendom rozbójnikiem jest Ondraszek, a właściwie Andrzej Fuciman, który przez kilka lat swojego niedługiego życia uprawiał zbójnictwo w okolicach Łysej Góry na pograniczu Śląska Cieszyńskiego i Moraw.

My na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej również możemy pochwalić się mniej lub bardziej legendarnymi ”bohaterami”, których głównym źródłem zarobku były zbójnickie napady.

Okiennik Wielki

Za pierwszą z nich możemy uznać Mikołaja Kornicza ”Siestrzeńca” ze strażnicy w Przewodziszowicach. I chociaż ów pan był rycerzem, to bliżej było mu do zbója czatującego w jaskini na swoje ofiary. Kupieckie karawany szerokim łukiem omijały Przewodziszowice, by nie narażać się na utratę swoich drogocennych dóbr.

Drugim naszym ”rodzimym” zbójem (chociaż rejony Gór Świętokrzyskich również nie były mu obce) był niejaki pan Malarski. Czas jego zbójowania przypadł na drugą połowę XIX wieku. Nazywany jest Jurajskim Janosikiem, bo grabił bogatych, a rozdawał biednym, czym szybko zdobywał sobie przychylność prostego ludu.

Dodatkowo zbój Malarski musiał mieć powodzenie u płci pięknej, bo miał uchodzić za wyjątkowo przystojnego mężczyznę. Wykorzystywał swoje powodzenie u kobiet, dzięki niemu zawsze miał wikt i opierunek, a i z noclegiem niejednokrotnie nie miał kłopotu. Tak było w okolicach Okiennika Wielkiego koło Zawiercia.

Okiennik Wielki

Nasz jurajski rozbójnik uchodził za mistrza kamuflażu. Gdy tylko rosyjska żandarmeria, która od dłuższego czasu ścigała zbója prawie ”deptała mu po piętach”, on przebierał się za dowolną postać i takim sposobem uciekał, unikając aresztowania.

Niestety, pewien żandarm był sprytniejszy i użył podobnego fortelu. Przebrał się za żebraka i czekał na niezwykle hojnego dla tego stanu rozbójnika. Nie pomylił się, Malarski przyszedł do niego, chcąc wspomóc biedaka, a wtedy sprytny żandarm zastrzelił rzezimieszka. I tak skończyła się kariera tego przystojnego zbója.

Łysica

Nie wiadomo czemu dobra opinia, jaką Malarski cieszył się na naszej Jurze, nie była już taka kolorowa w Górach Świętokrzyskich. Tamtejsze kobiety nie były już tak czułe na zbójnickie wdzięki jak te z okolic Okiennika Wielkiego. Co więcej, zamiast straszyć dzieci czarownicą z Łysej Góry, to straszyły je właśnie zbójem Malarskim. W Świętokrzyskim Malarski także łupił bogatych, a rozdawał biednym. Potrafił również pomóc wydostać się z największych tarapatów tym, dla których nie było już żadnej nadziei. Za to wszystko lud go kochał, jednak świętokrzyskie niewiasty wolały trzymać się od niego z daleka.

Zbój Malarski nie jest tak znany w naszej literaturze i legendach jak chociażby Janosik czy Ondraszek. I chociaż opowieści o ukrytych w okolicach Okiennika Wielkiego skarbach są popularne i znane w regionie, to sama sylwetka Malarskiego jest dużo mniej kojarzona. Luźne nawiązanie do niej występuje w książkach ”Saga rodu z Lipowej”, tyle że tam zbój jest znany pod nazwiskiem Malara (pomijając fakt że czas sagi dzieje się w XIV wieku).

Jeszcze jedna krótka legenda mówi o wspaniałościach, jakie miały być (podobno są!) ukryte w okolicach Okiennika. Podobno u jego stóp znajdował się drewniany gród, który miał być zamieszkały przez bandę zbójników.
To stąd wyruszali na swoje wyprawy, a zdobyte skarby ukrywali wewnątrz jaskini skalnej. Pewnego wieczoru do tejże osady zaszedł ksiądz, prosząc o nocleg. Zbóje nie byli wzorem religijności, bo zamiast gościny spotkała go śmierć. Wtedy z nieba uderzyły pioruny, niszcząc cały gród i zabijając prawie wszystkich jego mieszkańców. Śladem po tych piorunach ma być ”okno” Okiennika. Skarby oczywiście zostały, i to tak dobrze ukryte, że nikt ich do tej pory nie znalazł 😉

Okiennik Wielki


Jura Krakowsko-Częstochowska obfituje w legendy związane ze skarbami. Ukryte bogactwa mają znajdować się w okolicach Olsztyna, zamku w Bobolicach, a także w Ostrężniku… Kto wie, może kiedyś archeolodzy zaskoczą nas informacją o ich znalezieniu….

Leave a Comment

Translate »