Pierwsze wzmianki o miejscowości Kruszyna pochodzą z pierwszej połowy XIV wieku. Ale złota era dla tego miejsca zaczęła się dopiero na początku XVII wieku, kiedy to panna Aleksandra Koniecpolska poślubiła pana Kacpra Denhoffa. Pan młody uczynił z Kruszyny swoją rodową siedzibę, nie oszczędzając pieniędzy na jej rozbudowę.
Pałac wzniesiono około 1630 roku według projektu Tomasza Ponciniego, znanego włoskiego architekta. Należała do najwspanialszych pałaców magnackich, a porównać ją można było z takimi rezydencjami, jak te wzniesione w Rogalinie czy Łańcucie. W 1649 roku Jean Le Laboureur pisał, iż jest to jeden ”z zamków najwspanialszych w Polsce”. Kruszyna stała się także miejscem, w którym gościli królowie. Władysław IV Waza, a także Jan Kazimierz, odwiedzali tutejszy pałac kilkakrotnie. W 1669 roku po ślubie na Jasnej Górze odbyły się w kruszyńskiej rezydencji uroczystości weselne króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego i arcyksiężniczki austriackiej, Eleonory Marii, siostry cesarza Leopolda I. Królowa mieszkała tu zresztą przez kilka miesięcy w 1673 roku po śmierci męża.
Kacper Denhoff, którego ród pochodził z Westfalii , dodatkowo ufundował dla siebie i swojej rodziny kaplicę grobową w sanktuarium na Jasnej Górze. Twórca potęgi rodu Denhoffów miał wyjątkowy sentyment do Kruszyny. Być może wzięło się to dlatego, gdyż uniknął w tym miejscu śmierci. Uciekając przed galopującym odyńcem, musiał wspiąć się na rosnące tam olbrzymie drzewo kruszyny. Ta krótka legenda wyjaśniałaby również nazwę miejscowości.
Kacper Denhoff, którego ród pochodził z Westfalii , dodatkowo ufundował dla siebie i swojej rodziny kaplicę grobową w sanktuarium na Jasnej Górze. Twórca potęgi rodu Denhoffów miał wyjątkowy sentyment do Kruszyny. Być może wzięło się to dlatego, gdyż uniknął w tym miejscu śmierci. Uciekając przed galopującym odyńcem, musiał wspiąć się na rosnące tam olbrzymie drzewo kruszyny. Ta krótka legenda wyjaśniałaby również nazwę miejscowości.
Kacper Denhoff, którego ród pochodził z Westfalii , dodatkowo ufundował dla siebie i swojej rodziny kaplicę grobową w sanktuarium na Jasnej Górze. Twórca potęgi rodu Denhoffów miał wyjątkowy sentyment do Kruszyny. Być może wzięło się to dlatego, gdyż uniknął w tym miejscu śmierci. Uciekając przed galopującym odyńcem, musiał wspiąć się na rosnące tam olbrzymie drzewo kruszyny. Ta krótka legenda wyjaśniałaby również nazwę miejscowości.
Podczas ustalania szczegółów hucznego wesela nikt nie pomyślał, że Otto może mieć inne plany. Młody człowiek był już zakochany po uszy w Zofii (Barbarze?) Szafraniec, córce dzierżawcy wsi Borowno. Zdążył się nawet pięknej dziewczynie oświadczyć. I pochwalił się tym swojemu ojcu, licząc na jego zrozumienie i pomoc w wykaraskaniu się ze swatów królowej Cecylii.
Kacper nie chciał nawet słyszeć o planach syna. Liczył, że młody pójdzie po rozum do głowy i zapomni o Zofii. Ale tygodnie mijały, a Otto nie ustępował. Był coraz częstszym gościem w dworku Szafrańców, zjednując sobie coraz bardziej rodziców ukochanej. Pojawiły się nawet plotki, że dziewczyna jest w ciąży.
Tego było już za wiele dla Kacpra. Pewnego wieczoru zebrał w pałacu najgorszych drabów z okolicy. Spił ich gorzałką, naobiecywał gruszek na wierzbie, i kazał iść spalić dworek Szafrańców z jego mieszkańcami…
Przebywający u sąsiadów Otto zobaczył łunę nad Borownem. Był pewny, że to jakiś napad zbójów czy innego warcholstwa, więc nie wiele myśląc ruszył na ratunek. Po części miał racje, tylko nie przewidział że podpalaczy nasłał rodzony tatuś, który chciał raz na zawsze skończyć z amorami syna.
Z dopalających się zgliszcz Otto wyciągnął zwłoki ukochanej… Będący z nim dworzanie dali znać do pałacu co się stało. Kacper zacierał z radości ręce, nie przewidując dalszych losów tej historii. Jego syn nie potrafił pogodzić się ze śmiercią Zofii. Być może nawet przypuszczał kto jest winny jego tragedii. Oszalały z rozpaczy młodzieniec zastrzelił się na pozostałościach tego co zostało z dworku Szafrańców.
Teraz dopiero Kacper zdał sobie sprawę z tego co narobił. Nie chcąc nikogo widywać, w najdalszym zakątku parku wymurować kazał pustelnię, a miejsce śmierci syna uwieńczył kolumną, stojącą do dziś pomiędzy Kruszyną a Borownem. Resztę swych dni spędził samotnie w wymienionej wyżej pustelni.
Tyle mówi legenda. Tkwi w niej ziarno prawdy. Ale w tej drugiej wersji, oficjalnej, nie występuje Kacper. Historia dzieje się zresztą wiele lat po jego śmierci (Kacper zmarł w 1645 roku).
Sięgnijmy do kroniki: ,,Rzecz się działa w czasach gdy panował król Jan III Sobieski. Ojciec (Aleksander Kasper) i syn (Otto) szli w konkury do tej samej panny, Barbary, córki dzierżawcy ze dworu w Borownie. Pewnego dnia stary Denhoff wysłał syna na polowanie, lecz ten nie słuchając polecenia ojca skierował się okrężnymi drogami do Borowna. Taki kierunek wybrał i ojciec który był przeciwny mezaliansowi – na synową upatrzył sobie pannę z Warszawskiego dworu samego króla Jana III Sobieskiego – kuzynkę Marii Kazimiery. Panna zamiast urody miała bardzo wysoki posag. Kiedy syn oddalił się za opłotki ojciec kazał siodłać konie przybocznej rocie rajtarów i ruszył do dworu w Borownie. Barbara ponownie odrzuciła jego umizgi. W wybuchu złości Denhoff nakazuje spalić dwór. Giną mieszkańcy dworu i służba. Barbara spłonęła we dworze. Po akcji Dziedzic nakazał powrót do Kruszyny. Dym nad dworem zauważył jadący w tamta stronę lecz okrężnymi drogami młody Denhoff . Kiedy razem z jezdnymi zobaczyli co się stało zaczęli ścigać wolno oddalających się napastników, sądząc zapewne iż następnym celem jest ich rodzinna posiadłość w Kruszynie. Uchodzący też zauważyli pościg. Stary Denhoff, sądząc że to dzierżawca go ściga, nakazał przygotować się do walki. Miał zawodowych żołnierzy, a tamci co najwyżej chłopów i służbę. Stary Denhoff wycelował i strzelił do galopującego na czele jeźdźca. Trafił. Zastrzelił syna”. Dalej jest już tak samo jak w poprzedniej wersji legendy: załamany ojciec stawia obelisk który ma upamiętnić tragiczną śmierć syna, a sam karze zamurować się w pustelni w parku. Po śmierci Aleksandra Kruszyna przeszła na własność Zygmunta Wiktora, jego brata.
Smutna legenda (w jednej czy drugiej wersji) jest nadal żywa w okolicach Kruszyny. W 2008 roku zamieszczono na obelisku upamiętniającym Ottona tabliczkę z napisem: „Tu zadano kres pięknej miłości”. Jest to najstarszy pomnik w okolicy Częstochowy.