Najmniejszy park narodowy w Polsce. Położony jedynie szesnaście kilometrów od królewskiego Krakowa. Jest bardzo lubianym miejscem spotkań i wypadów mniej i bardziej doświadczonych grotołazów, ponieważ na jego terenie znajduje się około 700 jaskiń. Nie na darmo symbolem Parku jest właśnie nietoperz. Ojcowski Park Narodowy to oaza spokoju i kontaktu z naturą, którą mamy na wyciągnięcie ręki. Wieczorami słychać śpiew ptaków, szum lasu, a widok mgły unoszącej się nad doliną jest niezapomniany.
W tak pięknym miejscu, pełnym zadziwiających form stworzonych przez naturę, przez wieki rodziły się liczne opowieści i legendy. Część z nich poparta jest historycznymi faktami, inne to być może tylko ludzka wyobraźnia. Ale jak to mówią: w każdej legendzie tkwi ziarno prawdy…
Najsłynniejsza legenda związana z Ojcowem jest znana każdemu, nawet tym którzy nigdy nie byli w tamtych rejonach. Każdy przecież słyszał o skale, która zdaje się niewzruszenie stać wbrew naturze i zasadom statyki. Samotny, wapienny kamień, pnący się ku górze na wysokość blisko 30 metrów, opiera się na ziemi cienkim końcem, rozszerzając się ku górze na kształt maczugi. Skąd taka przedziwna forma? To efekt milionów lat działania słońca, wiatru, mrozu, wilgoci, deszczu. Czy tylko tego? Takie prozaiczne wytłumaczenie u miłośników legend pozostawia niedosyt. Fani wszelkiego rodzaju fantastyki wolą wierzyć, że wapienna skała, zwana Maczugą Herkulesa, rzeczywiście w dalekiej przeszłości należała do mitologicznego bohatera. Inni miłośnicy legend wolą bardziej patriotyczną opowieść: maczuga należała do dzielnego księcia Kraka. Roztrzaskał nią łeb smokowi, a potem postawił ją u wylotu doliny ojcowskiej ku przestrodze każdego kto by do Krakowa chciał jechać w złych zamiarach.
Legenda piękna, ale gdyby dać jej do końca wiarę, to trzeba by naszą skałę nazywać Maczugą Kraka nie Herkulesa. Jest jednak znana jeszcze inna nazwa, mniej poetycka – Sokola Skała. Powstała chyba dlatego, że jedynie sokół może dostać się na jej szczyt względnie łatwo. Zdobycie szczytu Maczugi Herkulesa to nie lada wyzwanie. Po raz pierwszy udało się to w 1933 roku Leonowi Witkowi z Katowic. Na pamiątkę tego wydarzenia na szczycie skały umieszczono niewielki, żelazny krzyż. Później Maczuga Herkulesa została zdobyta jeszcze w latach 1935 i 1936.
Inna znana legenda związana z Ojcowskim Parkiem Narodowym wspomina postać króla Władysława Łokietka. Z lekcji historii w szkole można pamiętać, że pod koniec XIII wieku pretensje do korony polskiej zaczął zgłaszać król Czech Wacław II z dynastii Przemyślidów. Bez wdawania się w zbędne szczegóły: doszło do zbrojnego konfliktu między wspominanym Wacławem, a Władysławem Łokietkiem, wtedy jeszcze księciem. Władysław przegrał i musiał uciekać przed czeskim królem. W tym właśnie momencie do głosu dochodzi legenda: pokonany książę na swoją kryjówkę wybrał trudno dostępną jaskinie. Życie Władysławowi uratował pajączek, który swoją siecią zakrył wejście do jaskini. Książę był mizernego wzrostu i bez naruszania sieci dostał się do środka, a ścigającym go czeskim siepaczom nie przyszło do głowy, że Władysław mógłby się ukryć w jaskini. Według legendy Łokietek miał przebywać w jaskini sześciu tygodni. Okoliczna ludność, wierna swojemu księciu, przynosiła mu jedzenie i wodę, ale i wieści z Krakowa.
Dzięki temu Łokietek przygotował się do odwetu i mógł w odpowiednim momencie opuścić kryjówkę, aby walczyć o odzyskanie swojej pozycji. Tyle dowiadujemy się z legendy, choć fakty historyczne świadczą o tym, że minęło trochę czasu zanim Łokietek wygrał walkę o krakowski tron. Z postacią księcia Władysława związane jest jeszcze jedno podanie, tym razem dotyczące samej nazwy Ojcowskiego Parku Narodowego. Ponoć zamek w Ojcowie wybudował sam Kazimierz Wielki. I to on podobno wymyślił nazwę Ojców, bo nazwał zamek ”ociec u skały”, na cześć swojego ojca Łokietka, od którego wiedział że błąkał się w tych okolicach.
Ciekawe podanie jest związane również z Kaplicą ”Na wodzie”. Została wybudowana nad wodami Prądnika, ponieważ car Mikołaj II wydał zarządzenie zabraniające budowy obiektów sakralnych na ziemi ojcowskiej. Zakaz ten udało się pominąć dzięki lokalizacji świątyni “na wodzie”, czyli usytuowanie kaplicy na drewnianych balach , które były postawione w poprzek płynącego Prądnika.
Niestety dane historyczne nie potwierdzają w tej legendzie choćby ziarenka prawdy. Kaplica to po prostu łazienki zdrojowe zmienione lub przerobione w 1901 roku na obiekt sakralny. Kuracjusze ówczesnego sanatorium w Ojcowie odczuwali brak świątyni w Dolinie Prądnika, dlatego też ówczesny dyrektor zakładu hydropatycznego, doktor Stanisław Niedzielski, zainicjował budowę kaplicy. Jest ona przykładem drewnianego budownictwa w stylu szwajcarsko-ojcowskim. Prace stolarskie zostały wykonane przez miejscowych robotników pod kierunkiem Ignacego Chmielowskiego z Ojcowa.
Park narodowy w Ojcowie to jedno z najbardziej interesujących miejsc Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej. Warto się tu wybrać, nie tylko ze względu na legendy i podania związane z tym niezwykłym miejscem. Pamiętajmy jednak, że podobnie myśli wielu turystów i mieszkańców Krakowa, trzeba więc liczyć się z tym, że w tym najmniejszym z polskich parków narodowych i drugim najczęściej odwiedzanym w Małopolsce potrafi być w sezonie bardzo tłoczno. Na terenie Ojcowskiego Parku Narodowego znajduje się drewniana zabudowa pochodząca z XIX i XX wieku. Po części to obiekty mieszkalne i gospodarcze, które wykorzystywała lokalna ludność. Drugą znaczącą grupą budynków są stare pensjonaty, wille i hotele służące kuracjuszom z ojcowskiego uzdrowiska. Ze względu na swoje walory historyczne oraz przyrodniczo-krajobrazowe Ojcowski Park Narodowy jest skrzyżowaniem wielu szlaków pieszych i rowerowych.
Źródło:
”Duchy polskie” Bogna Wernichowska i Maciej Kozłowski
”Zamki w południowej Polsce” Izabela i Tomasz Kaczyńscy